wtorek, 9 grudnia 2014

Jeszcze o normalności w nienormalności albo o labiryncie

Może jego przeżycia trochę go tłumaczą, ale na pewno nie usprawiedliwiają.


Nigdy nie znajdowałam się w sytuacji takiego rozdwojenia. Rozłamu na dwie części. Rozbicia. Wręcz rozwarstwienia.
To bardzo dziwne uczucie, kiedy z jednej strony ma się ochotę wepchnąć kogoś do Warty i rzucić jakimś przedmiotem (niekoniecznie miękką poduszką), a z drugiej  - przytulić i pokazać, że nie każdy jest zły, że jednak można inaczej  - delikatniej, lepiej..
Bicie się z myślami.

Pogubiłam się w swoich emocjach.
Długo nie mogłam znaleźć właściwej drogi, zakręciłam się jak w labiryncie.
Tezeuszowi pomogła Ariadna, a ja sama musiałam się wyplątać.
Nikt nie rzucił mi kłębka nici, pomagającego wyjść z tej sytuacji, ze swoich pogmatwanych myśli i uczuć.


Ciężko pojąć mi jego zachowania.
Może nigdy ich nie zrozumiem, bo skąd mogę wiedzieć co czuł, będąc małym dzieckiem - podczas gdy on miał naprawdę ciężko i pod górkę, dla mnie największe dziecięce nieszczęście stanowił fakt, że nie mam siostry...
Skala nieszczęść nieporównywalna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz