poniedziałek, 25 maja 2015

Foto-SEMAFOR bez relacji

 
 
 
 
 
 
 
 
Studio Filmowe SEMAFOR - dotarłam tam, gdzie planowałam :) -
chociaż inaczej wyobrażałam sobie to miejsce...
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

środa, 20 maja 2015

Wypalenie, bezsens, pustka..

Do napisania tego postu zainspirowal mnie pewien wpis (link do artykułu) koleżanki.

O bezsensie i kompletnej pustce.
Pozornie mamy wszystko, żyjemy w łatwiejszych czasach niż nasi przodkowie.
Mamy internet z szybkim dostępem do informacji, możemy w ciągu paru sekund połączyć się z kimś na drugim końcu świata, w ciągu niespełna godziny znaleźć się na drugim końcu Polski..
Kilka godzin i jesteśmy gdzieś heeen daleko, w innym świecie.
Świat cały czas prężnie się rozwija..

Dlaczego więc tyle osób cierpi na depresję ?
Ludzi z pozoru szczęśliwych, takich, którym wydawać by się mogło, nic nie brakuje.
Po dobrych studiach, ze świetną pracą, niezłymi zarobkami, udanym partnerem, ślicznym dzieckiem, rewelacyjnym mieszkaniem i-te-pe ..
Sielanka - mógłby pomyśleć ktoś, spoglądający z zewnątrz na codzienności opisanych ludzi.

Dlaczego bohaterka artykułu, tak jak mnóstwo ludzi w jej sytuacji, tak bardzo cierpi ?
Dlaczego coś, co niby wydaje się cudowne, okazuje się tylko grą pozorów ..
A udane życie po lekkim podmuchu wiatru sypie się jak domek z kart ..

W jej przypadku zaczyna się od nagłej choroby matki, następnie śmierci matki, potem leci już wszystko na łeb, na szyję..
Odkryta zdrada męża, brak sił do zajmowania się córeczką, rozwód, brak chęci do życia, samotność..


Od dziecka uczą nas, że trzeba być silnym, uśmiechać się i ciągle iść do przodu..
Płacz i smutek nie są w modzie. Trzeba szybko otrzeć łzy i dalej UDAWAĆ, że jest cudownie.
Bo ciągle udajemy. Przed innymi, ale i przed samym sobą.
Dlaczego miałabym nie płakać, skoro jest mi źle ?
Ile razy słyszałam głupie 'weź się w garść', kiedy jeszcze nie byłam na to gotowa.
Bez sensu udawać, że jest super-ekstra-bosko i sztucznie szczerzyć zęby, jeśli w rzeczywistości jest jak jest. Bo tak wypada/nie wypada/bo wszyscy.../bo jak to wygląda itp.
A co mnie to obchodzi ????

Z przerażeniem patrzę na współczesne, płytkie znajomości, płytkie związki, coraz płytsze rozmowy..
Może i w tej płytkości nie da się utopić, ale popływać i zachłysnąć się życiem również nie.

00:35, koniec filozofowania, idę spać.

niedziela, 17 maja 2015

Niespokojna Mała Fatra majówkowa

Ostatni wpis kończyłam już w autobusie, wybierając się na majówkę.
Z kolei ten post próbuję ukończyć chyba od jakiegoś tygodnia.

Planowałam trochę inaczej spędzić majowy weekend, chociaż sama do końca nie wiedziałam gdzie, z kim i jak :)

Plany sobie, życie sobie.
Stanęło na wyjeździe w góry, choć dłuuuugo się wahałam, podejmując decyzję: jechać czy nie jechać ..


Nie wiedziałam sama czy chcę w ogóle się tam wybrać i nie wiedziałam dlaczego..
Rozdrażniona czułam niepokój, lecz nie mogłam znaleźć jego przyczyny ..

Wolałabym wyskoczyć w Bieszczady, ale ze względu na znaczną odległość i bardzo ograniczony czas nie wchodziło to w grę.


Od samego początku coś mi nie pasowało, ale gdy zaglądam w siebie nie potrafię dokładniej sprezyzować co.

Ale wiadomo - jak się waham pojechać czy zostać, zawsze :) wygrywa pierwsza opcja.
Wolę żałować, że coś zrobiłam niż że się nie zdecydowałam -  nauczyłam się takiego podejścia.

Było ciężko, zimno, mgliście, śnieżnie i zdarzało mi się kląć pod nosem, zastanawiając się co mnie tu przywiodło i po co ..

 
 
Było też pięknie, miło, uroczo..
 
 
2 maja, gdy przyszła pora na zdobywanie najwyższych szczytów tego pasma górskiego, pogoda nie okazała się łaskawa.. Widoczność w zasadzie zerowa, więc nie było okazji podziwiania widoków.
 
3 maja, gdy trzeba było się już zbierać, wyszło śliczne słońce, pokazując skrywane dzień wcześniej piękno tych gór ..
 
Zdarzało się i tak:
 

Schodząc ze szlaku udało się jeszcze załapać na zwiedzanie (ruin) zamku Strečno, z którego rozpościera się niezły widok na całe miasteczko.
 
Sam zamek również prezentuje się dość interesująco:


Wróciłam mocno zmęczona, ale wyjazdu nie żałuję :)

Na razie nie planuję jechać w góry, choć gdy to mówię, widzę niedowierzanie w oczach słuchających. I złośliwy uśmiech z komentarzem "to kiedy teraz jedziesz?"

Pojadę dopiero wtedy ... gdy ... zatęsknię.

Na razie włączyła mi się tęsknota za Berlinem, Warszawą, morzem ...