niedziela, 17 maja 2015

Niespokojna Mała Fatra majówkowa

Ostatni wpis kończyłam już w autobusie, wybierając się na majówkę.
Z kolei ten post próbuję ukończyć chyba od jakiegoś tygodnia.

Planowałam trochę inaczej spędzić majowy weekend, chociaż sama do końca nie wiedziałam gdzie, z kim i jak :)

Plany sobie, życie sobie.
Stanęło na wyjeździe w góry, choć dłuuuugo się wahałam, podejmując decyzję: jechać czy nie jechać ..


Nie wiedziałam sama czy chcę w ogóle się tam wybrać i nie wiedziałam dlaczego..
Rozdrażniona czułam niepokój, lecz nie mogłam znaleźć jego przyczyny ..

Wolałabym wyskoczyć w Bieszczady, ale ze względu na znaczną odległość i bardzo ograniczony czas nie wchodziło to w grę.


Od samego początku coś mi nie pasowało, ale gdy zaglądam w siebie nie potrafię dokładniej sprezyzować co.

Ale wiadomo - jak się waham pojechać czy zostać, zawsze :) wygrywa pierwsza opcja.
Wolę żałować, że coś zrobiłam niż że się nie zdecydowałam -  nauczyłam się takiego podejścia.

Było ciężko, zimno, mgliście, śnieżnie i zdarzało mi się kląć pod nosem, zastanawiając się co mnie tu przywiodło i po co ..

 
 
Było też pięknie, miło, uroczo..
 
 
2 maja, gdy przyszła pora na zdobywanie najwyższych szczytów tego pasma górskiego, pogoda nie okazała się łaskawa.. Widoczność w zasadzie zerowa, więc nie było okazji podziwiania widoków.
 
3 maja, gdy trzeba było się już zbierać, wyszło śliczne słońce, pokazując skrywane dzień wcześniej piękno tych gór ..
 
Zdarzało się i tak:
 

Schodząc ze szlaku udało się jeszcze załapać na zwiedzanie (ruin) zamku Strečno, z którego rozpościera się niezły widok na całe miasteczko.
 
Sam zamek również prezentuje się dość interesująco:


Wróciłam mocno zmęczona, ale wyjazdu nie żałuję :)

Na razie nie planuję jechać w góry, choć gdy to mówię, widzę niedowierzanie w oczach słuchających. I złośliwy uśmiech z komentarzem "to kiedy teraz jedziesz?"

Pojadę dopiero wtedy ... gdy ... zatęsknię.

Na razie włączyła mi się tęsknota za Berlinem, Warszawą, morzem ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz