niedziela, 18 marca 2018

Emocjonalne inspiracje II. Blog, utwór muzyczny i wywiad.

Mroźny, teoretycznie ostatni zimowy weekend spędziłam częściowo na planszówkach w większym gronie (uwielbiam Dixit, po prostu uwielbiam), częściowo w domu.

Gęsta ciemność i szczypiący w policzki mróz nie sprzyjają aktywnościom na zewnątrz, za to stanowią świetne tło dla książek i muzyki. I czytania wszystkiego co wpadnie w ręce.
Jak np. poniższego, szczerego i dobrego wywiadu.

1. Wywiad-zwierzenia maszynisty pociągu

Czy zastanawialiście się jak tak naprawdę wygląda praca maszynisty pociągu ?

Któż z nas nie lubi jeździć pociągami ? Wielu upodobało sobie zajmowanie miejsca przy oknie, by móc obserwować zmieniający się za szybą krajobraz. Ja też. W pociągu - w odróżnieniu od autobusów - mogę spokojnie czytać, gapić się za okno, odpocząć.
Najbardziej lubię długie trasy typu Poznań-Lublin czy Poznań-Kraków i jazdę w dzień, gdy jasno za oknem. Swego czasu regularnie kursowałam na trasie Poznań-Bydgoszcz.
Wiadomo, że w pociągach różnie bywa, zdarzało mi się jechać w strasznie zimnym składzie jak i w potwornej gorączce i syfie (zostawionym zapewne przez poprzednich podróżnych). W gwarze i ścisku, z przyciśniętym do szyby nosem i z niemożliwością zrobienia kroku. Jak i w pustym wagonie, gdy byłam jedyną pasażerką, a do celu (Bydgoszczy) pozostawało jeszcze niepokojąco daleko.

W poniższym wywiadzie poczytacie jak to wygląda z perspektywy drugiej strony - kierującego lokomotywą.
Zew wolności, codziennie inne widoki, ciągle w innych miastach. Z pewnością nie ma mowy o nudzie czy rutynie.

Wywiad momentami jest dość przerażający, więc ostrzegam już teraz.
Tak jak i praca - wprawdzie ciekawa, ale czasami narażająca na takie sytuacje, że tylko usiąść i płakać. Nieprzewidywalna, bo czy rano (często nocą) wsiadając jak zawsze do swojego składu i planując jak zawsze dojechać do celu, można przewidzieć, że dziś celu się nie osiągnie ? Nie, a samobójców na torach jest niepokojąco wielu. Maszynista pociągu nie ma wyboru, nie ma szans, by wyhamować i zatrzymać się przed nosem niedoszłego samobójcy. Jest tylko kilka sekund i świadomość, że nic nie można zrobić. NIC.
I o tym opowiada bohater wywiadu. O wolności jaką daje praca, o trudach, jakie trzeba ponieść, o oczach samobójców, o katastrofie kolejowej pod Szczekocinami, w której stracił kolegów.
O kolejowej codzienności. Po prostu.
Milknę więc i zostawiam link:

https://magazyn.wp.pl/artykul/prosze-zachowac-ostroznosc-i-odsunac-sie-od-krawedzi-peronu


2. Utwór wykonywany przez Jacka Kaczmarskiego i Przemysława Gintrowskiego przy akompaniamencie Zbigniewa Łapińskiego.

 https://www.youtube.com/watch?v=Dn4-tAFdOxY

Jedna z bardziej znanych ich piosenek, którą ja osobiście usłyszałam niedawno po raz pierwszy.
W *teatrze na spektaklu z utworami Jacka Kaczmarskiego. Piosenka "Powrót" kończyła spektakl i naprawdę wyciskała łzy z oczu.

Teatr Nowy w Poznaniu, spektakl pt. "Kanapka z człowiekiem"


3. Jeden z najlepszych tekstów, jaki przeczytałam na polskich blogach.
Tekst mądry,  niezwykle dojrzały i po prostu w dzisiejszych czasach bardzo potrzebny.
Paulina z "Odpoczywalni" szczerze o tym, że czasem w życiu musi być ciężej.
Gdyby ciągle było zbyt różowo, nie potrafilibyśmy docenić prostych przyjemności.


http://odpoczywalnia.blogspot.com/2018/03/post-na-post-czyli-pochwaa-nie-dostatku.html

Planuję napisać post o blogach, które sama czytam. Blog Pauliny z pewnością się tam znajdzie, bo czytam go od wielu, wielu lat i bardzo do mnie trafia. 

sobota, 10 marca 2018

Zbyt wiele się działo - styczeń i luty 2018




Chciałam napisać nowy post o tym, że wreszcie zrobiło się trochę spokojniej. Że mój świat zwolnił i że mogłam delektować się długimi, zimowymi wieczorami..

Nic z tego. Działo się wiele cały czas, aż nie mogłam nadążyć.

Styczeń 2018:

Zaczęło się od wizyty od dentysty, która miała być zwyczajna. Nastawiona na normalne leczenie zęba nie przypuszczałam, że gabinet opuszczę zmasakrowana, opuchnięta i z wyrwanym zębem.
Spokojnie, to ósemka, przeżyłam.
Po dłuuugiej próbie leczenia tegoż zęba niestety trzeba było go usunąć.
Eh, jakbym wiedziała, że skończy się wyrwaniem, od razu bym o nie poprosiła. Uniknęłabym sporo bólu, stresu, potu i łez.


Kolejny dzień. Lekko pozbierana po ósemko-rwaniu postanawiam pozałatwiać parę rzeczy na mieście. Moja lista "tam pójść, tu coś odebrać, tam zanieść i wyskoczyć jeszcze do kina" jest długa.
Nagle piękna, styczniowa pogoda zmienia się w totalną śnieżycę. Już wiem, że powrót do domu wydłuży się. Drogi białe, z nieba sypie, wszystko stoi. Zawijam się wcześniej i wracam. Ponad 1.5 godziny zajmuje przejechanie ok. 20 km...


Tydzień później.
Chwilę po północy rozlega się potężny huk.
Huk taki jakby spadł samolot. Serio, nie przesadzam.
Buczy cały czas, wyglądam przez okno i zamieram.
Kolana mi się uginają, przerażenie rozszerza mi źrenice.
Ogień. Gigantyczne płomienie ognia, które wydają się być bardzo blisko.
Dwa ogniste jęzory pożerają moje miasto. Nigdy w życiu nie widziałam takiego pożaru, wpadam w popłoch, nie wiem co się dzieje.
Samolot zleciał, to pierwsza myśl.
Zaraz wszystko spłonie, co robić ?
Ktoś biegnie, krzyczy, że cysterna się zapaliła.
Straże, policja, pogotowie kursują.
Telefony.
Ogień nie zmniejsza się, jest ogromny i przerażający.
Buczy. Nie słychać nic poza hukiem.
Serce wali z przerażenia i bezsilności.
To nie samolot, to nie cysterna.
Płoną domy.
Boże, nie wierzę ..

Następnego dnia cały kraj wie o pożarze w mojej rodzinnej miejscowości.
Na szczęście obyło się bez ofiar. Oszczędzę Wam jednak opisu piekła, jakie przeżyli ludzie, uciekający ze swoich domów. W piżamach i kapciach wybiegający z płomieni.


Luty 2018

Zwykła wizyta u lekarza rodzinnego kończy się na SORze.
Ląduję tam o dzień za wcześnie, bo całą kolejną noc i dzień umieram z bólu. Bólu tak potwornego, że rozrywa mi rękę. I duszę przy okazji.

Potem trafiam do paru lekarzy, gdzie - w zatłoczonych poczekalniach pewnie łapię jakiegoś wirusa. Ten przykuwa mnie do łóżka na parę dni, śmiejąc się w twarz z moich planów.  Moimi towarzyszami  stają się gorączka i termofor.

 Moje zimowe (zawieszone) pisanie najlepiej opisują poniższe zdania:

 "Trzeba wydukać parę zdań
  i kołek z drewna włazi w krtań
  w cesarskich cięciach rodzę każde z prostych słów ..."  ("Rękawiczki" Joanna Zagdańska)

Ostatni weekend lutego to Bałtyk zimą. Śnieżne, mroźne powietrze oczyszcza myśli.
Szczelnie opatuleni ludzie, obsypywani śniegiem, przemieszczają się w różnych kierunkach, pochłonięci swoimi sprawami.







Luty to także trochę kina, książek czytanych pod kocem i planów czynionych na wiosnę.