sobota, 20 grudnia 2014

K. zwany O.

K.

Najbardziej pozytywna postać, jaką dotychczas poznałam.
Chodzący optymizm.

W pamięci przesuwam kadry: K. szukający mnie wzrokiem na licealnym korytarzu.
K. pokazujący profesjonalnie wykonaną mapkę.
K. opiekujący się mną ..
Jego miękka bluza i jasne, sztruksowe spodnie.
Stop.

W uszach dźwięczą słowa dyrektorki na szkolnej studniówce, mówiącej, że 'za rok, za dzień, za chwilę razem nie będzie nas...', że mamy cieszyć się sobą, bo życie nas rozdzieli i już nie będzie nigdy tak jak teraz.
Powiedziała coś jeszcze - nigdy już nie spotkamy się w takim składzie jak dziś.
Cholera, jakie te słowa okazały się prorocze.
Dosłownie.
4 lata po studniówce i już nas nie było.
Kilka lat i nas Życie-Śmierć rozdzieliły, nikt się tego nie spodziewał, nikt nie wyobrażał sobie takiego koszmarnego scenariusza..

Mieliśmy po 19 lat i dosłownie całe życie ..
Chciał mnie zabrać na studia do Wrocławia.

Stop.
Na wiatr rzucam słowa, których nie mam odwagi wypowiedzieć nawet cichutko.
Ani nawet spisać.
Krzyczę..
Niemy krzyk rozpaczy w pustym kościele, jakimś pierwszym z brzegu, do którego weszłam.


Bo.. nikt nigdy..
Tak jak on..

                                                                        . . . . .


A potem nie było już nic.
Lody w McDonaldzie, które nie smakowały jak lody.
Miały gorzki smak i były nijakie.
Tak jak życie po śmierci K.

Podnoszenie się i uczenie się życia na nowo.
Zauważanie rzeczy, na które wcześniej nawet nie zwróciłabym uwagi.
Spoglądanie na kroplę deszczu, spływającą po oknie..
Na zachodzące słońce na plaży..
Na księżyc i gwiazdy
Ciągłe zdumienie, że przecież życie dalej trwa i ciągły zachwyt w obserwowaniu świata, który każdego dnia zachwyca, mimo bólu, uniemożliwiającego funkcjonowanie


Gdy stałam z jego tatą nad grobem i nie wiedziałam co powiedzieć.
On mówił..
Kiedyś powiedział, że ktoś taki jak K. rodzi się raz na 50 lat.
K. urodził się wesoły i pogodny i taki pozostał na zawsze.
Nigdy się nie skarżył, zawsze zauważał tylko pozytywne strony życia.
Innych nie było.
Wszystko zawsze było dobrze.
Zawsze, zawsze, zawsze uśmiechnięty

"Bo widzisz, to są właśnie uroki życia, które z każdym dniem podoba mi się coraz bardziej"

"Będzie dobrze, zobaczysz"

"Pamiętaj, każdy facet to świnia, uważaj na siebie"


Pier*olone uroki życia ..
Te uroki życia nam go zabrały..

Kiedyś M. zwany J., gdy do niego napisałam, że nie potrafię się z tym uporać, odpisał mi, że ludzie przychodzą i odchodzą, takie życie. Że K. nie chciałby, żebyśmy płakali, chciałby, żebyśmy zawsze o nim pamiętali.
I że nie potrafi i nie chce o tym rozmawiać.

K. chciałby, żebym nie zapomniała, wiem o tym.
Ale choćbym chciała zapomnieć - nie da się.
Dostałam od niego tyle dobrego, same cudowne wspomnienia..
Szukałam czegoś negatywnego - nie znalazłam; jest jedną z niewielu osób, z którą nie mam żadnych niemiłych wspomnień, nawet jednego, jedynego, pojedynczego.. nic.


Zabawne, czasem ma się obok siebie kogoś, kto nigdy nie staje się bliski, mimo upływu lat, wspólnych przeżyć. Żyje się razem, ale osobno.. Czyli bez głębszego, żeby nie powiedzieć jakiegokolwiek sensu.
A nagle zjawia się taki wyjątkowy ktoś, kto w krótkim czasie, wywiera wpływ na dosłownie całe życie
Kto staje się tak ważny, że żadnymi słowami nie da się tego opisać.
Kto na zawsze ma swoje miejsce w sercu i nie ma znaczenia, że już tutaj, w tym życiu, nie ma go z nami


Bo jest, tylko inaczej.
I będzie zawsze.


Wszyscy chcieliby inaczej..
On pragnął żyć..
Jego rodzice chcieli mieć jedynego syna w domu, nie na cmentarzu
Nie miało tak być..

ale stało się..

Walczył do końca i pokazał jak się walczy..
Choroba nie dała żadnych szans..

Może za 100 czy 200 lat Jakiś-Ktoś wynajdzie Jakiś-Wspaniały-Lek i ten rodzaj raka stanie się wyleczalny..
I nikt już nie będzie tak bardzo cierpieć i wyć z rozpaczy do księżyca


 Samonasuwające się pytania:

Dlaczego właśnie Ty ?
Dlaczego my ?
Dlaczego ?

I dość proste wyjaśnienie, do którego doszłam po dłuższym czasie, czyli:
"A dlaczego by nie ?"

Chyba każdy zadaje sobie pytanie: Dlaczego jego/ją/nas to spotkało, dlaczego właśnie my..
Bo tak. Po prostu.

Cieszę się, że miałam okazję spotkać w życiu kogoś takiego jak on.
Poznać, może bardziej niż inni.
Takich ludzi nie ma wielu. Pewnie garstka jemu podobnych chodzi po świecie i pewnie nigdy nasze drogi się nie skrzyżują.. 
Niektórzy i tak nie mają tyle szczęścia co ja i nie mogą doświadczyć tego, co mnie było dane..

                                                                     . . . . .


Wiele razy zastanawiałam się dlaczego (dużo tych dlaczego...) właśnie mnie sobie wybrałeś..
Nie wiedziałam, długo szukałam odpowiedzi  ..
Dziś wreszcie już wiem :)

I idę dalej, tak jakbyś chciał.
Przewracam się, walę głową w potężne, ceglane mury, zderzam się z ludzką obojętnością i walczę do końca.
Działam ludziom na nerwy tym, ze nie poddaję się i im trudniejsza sytuacja, tym bardziej zaciekle walczę.
Tak jak mnie nauczyłeś..



Czasem gdy mi smutno, gdy mi źle - zamykam oczy, a za zamkniętymi już oczyma jeszcze raz je przymykam i widzę..

" ..gdy jest ciemno, chłodny wiatr, ona wraca tam ..
widzi jego, widzi siebie jak tamtego dnia .."


https://www.youtube.com/watch?v=JxPj3GAYYZ0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz