niedziela, 27 maja 2018

Magda Rusinek. O kobiecie, która siłą i inteligencją powalała



Pojawiają się sugestie, abym podrzucała więcej poleceń książek, filmów i muzyki. Może być z tym ciężko, bo piszę tylko o tym, co mną jakoś potrząśnie. Wydawać by się mogło, ze takich inspiracji znajduję dużo, ale właśnie niekoniecznie. A może też niespecjalnie szukam :)
Za ciekawe muzyczne polecenia byłabym wdzięczna, w kinie nie byłam już kilka miesięcy, a przeczytane ostatnio książki (w niezbyt imponującej ilości, szczerze przyznaję) nie zrobiły na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia.

Poza jedną, która jeszcze jest w stanie czytania - "Dziewczyny wojenne" Łukasza Modelskiego.
Książka jeszcze się czyta i choć nie należy do łatwych i przyjemnych rozrywek, jej treść porusza.


Często myśląc o wojnie, myśli się o niej z męskiego, analitycznego punktu widzenia. Od czasów nastoletnich interesowało mnie kobiece spojrzenie na wojnę, która nadchodząc przekreśliła tyle pięknych planów na życie. Przerwane studia, porozwalane związki, rozłąka z rodziną, często niestety już ostateczna.

Dziś o kobiecie, której historia nie jest zwykła.
Magdę Rusinek wojna zastała gdy ta miała zaledwie 14 lat. Młodziutka, chorowita dziewczyna jeszcze nie wiedziała co ją czeka i jakie decyzje przyjdzie jej podejmować.
Tak jak i wiele innych młodych ludzi, którym nadejście II wojny światowej zniszczyło plany na przyszłość. Zniszczyło plany, ale nie nadzieje na wolność i godne życie, na miłość i przyjaźń.
Bo poza wojną toczyło się życie. Nie było ono normalne, okoliczności na to nie pozwalały, ale obok wojny była jakaś teraźniejszość.

Tym, co na początku zaskoczyło mnie w historiach kobiet, które przeżyły wojenny koszmar,  były opowieści o miłości, o narzeczonym, który nie wiadomo gdzie jest i czy jeszcze w ogóle gdzieś jest. O ślubie w tak smutnych okolicznościach, w jakich nikt nigdy nie powinien go brać. O przyjaźni, ulubionej letniej sukience...O mieszkaniu, w którym chwilkę przed wybuchem bomby, jedna z dziewczyn zdążyła jeszcze po prostu się umyć.

Zaskoczyło mnie to tylko na chwilkę, bo chyba tak naprawdę tego właśnie oczekiwałam. Czekałam na dziewczęce emocje, na ich spojrzenie na wojenną rzeczywistość. Bo wojna wojną, a młodość młodością. Wojna to beznadziejny czas na miłość, ale takie czasy akurat ich pokoleniu zesłał los. Robili co mogli, by mimo toczącego się horroru, jakoś żyć.


MAGDA RUSINEK

Nieżyjąca już niestety porucznik Magdalena Grodzka - Gużkowska zd. Rusinek od urodzenia miała niezły charakterek. Zdrowie szwankowało jej od dziecka (trepanacja czaszki, sepsa, paraliż części twarzy), lecz specjalnie się nim nie przejmowała. Żyła szybko i aktywnie, zafascynowana sportem. Tłukła się z chłopakami, wywijała w szkole, z której prawie zresztą wyleciała. Niezła agentka, można podsumować.
Pochodziła z inteligenckiej rodziny, rodzice bardzo dbali o edukacją Magdy i jej starszej siostry. Znała kilka języków, należała do harcerstwa, świetnie jeździła na nartach, co później się przydało do przeprowadzania lotników (na nartach) na Słowację. Młoda Magda bezpiecznie przeprowadziła wiele osób zanim gestapo wpadło na jej trop. By ratować pozostałych ucieka, dociera do Warszawy i stamtąd daje znać znajomym, że mogą wszelkie podejrzenia i zarzuty zrzucać na nią.

W Warszawie Magda przeprowadza rozmowę z ojcem, który by ocaleć ucieka z Polski do Londynu.
Dziewczyna ma 16 lat i odtąd musi zająć się mamą i siostrą. Dowiaduje się, że jej mama jest uzależniona od morfiny, a siostra Marysia chora psychicznie. Ojciec wyjeżdża, Magdy poszukuje gestapo, na mamę i siostrę liczyć nie może.
Wydarza się tragedia, matka Magdy po wstrzyknięciu sobie (prawdopodobnie) insuliny, zapada w śpiączkę.

Tutaj na jakiś czas muszę odłożyć książkę.
Los Magdy staje się coraz bardziej dramatyczny...
Boże, przecież ona ma zaledwie 16 lat ... 

"Myślałam o tym, że jestem w konspiracji, że gestapo prędzej czy później mnie znajdzie, że wtedy nikt nie będzie mógł się mamą zająć. Poprosiłam lekarzy, żeby nie ratowali mamy. Wtedy właściwie skazałam ją na śmierć. Jako szesnastolatka przestałam być dzieckiem"

...

Po śmierci matki do Magdy i Marysi przyjeżdża rodzina, by zapewnić im opiekę. Magda już jednak sama potrafi zadbać o siebie i siostrę. Szybko dorasta. Ukrywa się w wielu mieszkaniach w Warszawie. Wkrótce poznaje swego przyszłego narzeczonego, późniejszego męża, Romka. Wstępuje do organizacji, przechodzi szkolenie jako jedyna dziewczyna w swojej grupie. Często z powodu płci musi udowadniać, że jest wystarczająco dobra, szybka, że wie po co tu jest.
Trafia do sekcji, która rozpracowuje i wykonuje wyroki śmierci. Z powodu młodego wieku sama nie likwiduje wrogów, rozpracowuje ich i wskazuje innym na zasadzie "temu kulkę w łeb".

"Byłam bardzo opanowana, nie mdlałam, nie trzęsły mi się ręce. Raczej nie jestem taka do mdlenia. Kiedy zapadł wyrok, trzeba było drania znaleźć i zlikwidować".

Magda załatwia siostrze pracę i aby zapewnić jej bezpieczeństwo, zrywa z nią kontakt.

Któregoś dnia podczas łapanki wpada i trafia na Pawiak. W wagonie, zmierzającym do Majdanka poznaje ciężarną dziewczynę, wraz z nią  i dwoma innymi kobietami udaje im się uciec.

Wraca do Warszawy pieszo.
Tam otrzymuje kolejne zadania, m.in. ukrywanie żydowskich chłopców. Często zmienia tożsamość i mieszkania. Zaczyna zabijać. Sama wspomina, że nie jest z tych, które się patyczkują. Gdy jej chłopak został postrzelony, po prostu poszła i zastrzeliła tego, który za to odpowiadał.
Nie dziwi mnie to, podziwiam jednak jej odwagę i opanowanie.. Zwłaszcza opanowanie.

Swoją odwagą wprawia wielu młodych chłopaków w osłupienie. Jest szybka, sprytna, inteligentna, ma świetną pamięć i orientację w terenie.
Któregoś dnia przeprowadza dowództwo armii kanałami, m.in. Tadeusza Bora-Komorowskiego. Nie robią na niej wrażenia szczury, nie rozumie dlaczego ludzie gubią się w kanałach, dla niej kanały i ich topografia to nic trudnego.

W 1945 Magda otrzymuje propozycję studiów na uniwersytecie, ale odrzuca ją ze względu na Romka, już oficjalnie swojego narzeczonego. Po postrzeleniu jego ręka nadal jest w stanie nieciekawym.
Poza tym Magda nie wie co z jej ojcem. Poznaje kogoś, kto przez kogoś innego zna jej tatę. Wraz z tą osobą udaje się do Włoch.
We Włoszech poznaje generała Andersa i pułkownika Dzwonkowskiego, prosi ich o pomoc w ściągnięciu narzeczonego i leczenie jego ręki. Z wdziękiem i uporem załatwia wszystko.
Romek jest operowany, Magdzie w 1946 udaje się odnaleźć ojca.
Wkrótce wspólnie przepływają do Anglii. W 1947 Magda i Romek biorą ślub, niedługo na świecie pojawia się ich syn.

"Jędruś rodził się trzy doby, był wielki, a ja marzyłam o dziewczynce"

Oh, jak ja ją rozumiem. Świetnie rozumiem pragnienie o pojawieniu się na świecie córeczki. I już niejednokrotnie nieźle mi się za to oberwało, na zasadzie "co Ty możesz wiedzieć, ważne, żeby zdrowe było, a nie wielkie marzenia i nadzieje, żeby to tylko dziewczynka była"

Wiadomo, że każdy marzy o zdrowym dziecku, to podstawa. Co nie zmienia faktu, że niektórzy pragną zdrowej dziewczynki :)

Magdy marzenie o córeczce nigdy się nie spełnia. W 1951 rodzi drugiego chłopca, cztery lata później Romek zostawia rodzinę.

Wcześniej Magda stwierdza, że ona może zrezygnować ze studiów, ale Romek koniecznie musi studiować.

Kurcze, skąd w kobietach takie poświęcenie dla ukochanego faceta ?
Mijają lata, całe wieki, a kobiety cały czas rezygnują ze swoich marzeń, aby tylko mężczyzna był szczęśliwy.
Też wpadłam w tą pułapkę; jeśli ktoś chce wiedzieć dlaczego, to niestety nie odpowiem. Mogę jedynie odesłać do pierwszych wpisów na tym blogu, choć wstyd mi strasznie za swoją głupotę.

"Uznałam, że Romek, taki zdolny, niech studiuje, a ja dorobię jakąś pracą. I poszedł, idiota, do college'u , zamiast na uniwersytet. I został kreślarzem".

Magda pracuje dużo i ciężko, by finansowo ogarnąć życie. Ma problemy ze zdrowiem, chorują także chłopcy. Nie jest jej łatwo, na szczęście może liczyć na pomoc ojca.
Z czasem poznaje swojego drugiego męża, Krzysztofa Gużkowskiego, z nim w latach 70-tych wraca do Polski.

W kraju zajmuje się terapią dzieci autystycznych, prowadzi z mężem obozy rehabilitacyjne, pisze książki. W domu Magdy powstaje Polska Akcja Humanitarna.

Magdalena Grodzka-Gużkowska zd. Rusinek (7.01.1925 - 6.01.2014).

https://www.1944.pl/powstancze-biogramy/magdalena-rusinek,38455.html#1


Wszystkie cytaty pochodzą z książki Łukasza Modelskiego pt. "Dziewczyny wojenne" z rozdziału
nr 2 "Magda Rusinek. Po poręczy".

Historia Magdy mocno mnie poruszyła. Mam świadomość, że kiedyś ludzie byli mocniejsi psychiczni, że czasy, w jakich przyszło im żyć, nauczyły ich hartu ducha, jednak odwaga i inteligencja Magdy zasługują na szczególne upamiętnienie.

Przeczuwam oczywiście, że ten post nie będzie cieszył się wielką popularnością, ale mimo wszystko warto pisać o takich kobietach jak Magda.
Nawet jeśli historię tej niezwykłej dziewczyny dzięki mojemu wpisowi pozna zaledwie 100 czytających, a zainteresuje się nią 5 - i tak warto.

3 komentarze:

  1. StronaPamieci.PL - https://qrremember.com/Agnieszka/Mgg proszę o kontakt

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale dalej nie wiem dlaczego Magda dostała medale

    OdpowiedzUsuń