sobota, 27 sierpnia 2016

Ku przestrodze/ku pamięci. Auschwitz/Birkenau

Gdy byłam młodsza, broniłam się przed zobaczeniem jakiegokolwiek obozu koncentracyjnego.
Nie chciałam tam wchodzić i patrzeć na tragedię ludzką, na taki ogrom cierpienia, jaki nie mieści się w głowie.
Parę lat temu byłam w Majdanku w Lublinie, a zaledwie tydzień temu temu w Auschwitz/Birkenau, czyli Oświęcimiu/Brzezince, największym nazistowskim obozie koncentracyjnym.

Do obozu wchodzi się z przewodnikiem, można tam spędzić 3.5 godz., można 6 godz, a gdy ktoś chce bardziej zagłębić się w temat - nawet 2 dni.
Osobiście wybrałam opcję 3.5- godzinną i uważam, że jak na pierwszy raz spędzony w takim miejscu ten czas wystarczy. Oczywiście w 3.5 godziny (+ troszkę doliczonego przez przewodnika czasu) nie da się zobaczyć wszystkiego, np. wejść na wieżę czy do każdego dostępnego baraku.
Ale ma się ogólny pogląd jak to kiedyś wyglądało...
Teren jest ogromny, oczami wyobraźni można cofnąć się do przeszłości i zobaczyć ludzi - setki, tysiące, miliony ludzkich istnień.  Ludzi, wysiadających całymi rodzinami z pociągów i nie wiedzących, że za ok. 20 czy 30 minut już ich nie będzie. Zwabionych z całej Europy, jadących "do pracy w fabrykach"/"do pracy na roli", z walizkami, wszystkim tym, co miało dla nich wartość - czy to materialną czy sentymentalną. Do walizek spakowali kosztowności, pamiątki rodzinne, ulubionego misia dziecka.

I przyjechali pociągiem do Brzezinki - raczej nie będzie przesadą określenie, że prosto pod drzwi komór gazowych.
Jednych od razu skierowano na śmierć, innych do niewolniczej pracy. Porozdzielano rodziny, zabrano przyszłość. Nieświadomi losu jaki im zgotowano, nadzy weszli pod prysznice, by poddać się dezynfekcji. Tylko, że zamiast wody 'leciał' cyklon B. Przed prysznicem kazano im zapamiętać numerek, pod jakim powiesili swe ubrania; no tak, po co oprawcom atak paniki ..
Umierali w ciągu 20-30 minut, tyle wystarczyło, by uśmiercić człowieka przy odpowiednim stężeniu cyjanowodoru. Każdy z nas uczył się w szkole o Holocauście, każdy wie jak to wyglądało. Inaczej czytać lektury, nawet te z listy książek ponadprogramowych czy wspomnienia ocalałych, a inaczej być w miejscu, w którym rozegrała się ta tragedia. Zamknąć oczy i ich zobaczyć - Polaków, Żydów, Romów,  homoseksualistów, więźniów politycznych, dzieci  itp. itd. - ludzi, których inni ludzie postanowili zmieść z powierzchni ziemi. Przyjrzeć się ich drodze, ich upokorzeniu, ich życiu, które niechybnie chyliło się ku końcowi.

Wszędzie liczby.  Domniemana liczba zabitych, liczba ocalonych, ilość dziennie uśmiercanych w krematoriach, liczba osób 'zakwaterowanych' w barakach..  Zewsząd docierają liczby - tysiące ludzi przyjechały nowym transportem by zająć miejsca tysiąca właśnie zabitych..
"Jedna śmierć to tragedia, milion – to statystyka" - tylko tyle przychodzi na myśl ..


Za każdą śmiercią kryje się jakiś człowiek i jego życiowa historia, a takich historii są miliony..  Tych, którym dano więcej czasu, wykańczano codziennymi, długimi apelami, morderczą pracą, znęcaniem się, głodówką, a na ich tragedii robiono po prostu biznes. O tym się nie mówi, o tym nie uczą w szkole ..Ciężko pisać o zębach ofiar przetapianych na złoto czy o zrabowanym majątku, a przecież Żydzi jadąc do Auschwitz, do walizek pakowali to, co mieli najcenniejszego.
Tutaj można dowiedzieć się więcej na temat świetnie prosperującego biznesu:

http://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/10/27/korporacja-w-niemieckim-stylu-ile-niemcy-zarabiali-na-auschwitz



Nie miałam wystarczającej ilości czasu, by przyjrzeć się zdjęciom twarzy ofiar. Zdjęcia te wiszą w niektórych barakach. Ludzi ze zdjęć już dawno nie ma. Kim byli zanim trafili do umieralni ? Jak wyglądało ich codzienne życie ? Czym się interesowali ? Co czytali w wolnej chwili ?


Po lewej:  Puszki po cyklonie B.


 Po prawej: niedostępny dla "zwiedzających" barak, w którym przeprowadzano brutalne eksperymenty medyczne np. na parach bliźniąt. 



Baraki w Birkenau




Ruiny wysadzonych przez nazistów krematoriów, znajdujących się w Birkenau. Nie ma się co dziwić, że ślady zbrodni w miarę możliwości zacierano..

Nie zamieszczam bardziej drastycznych zdjęć, jeśli ktoś chce, może sfotografować ścianę straceń czy wnętrza krematoriów w Auschwitz (te w Brzezince są w ruinie), zakaz fotografowania obowiązuje w barakach, w których znajdują się np. ludzkie włosy. Przewodnik-edukator wcześniej uprzedza grupę o zakazie robienia zdjęć czy o zakazie użycia lampy błyskowej.
Czasem nawet nie ma się ochoty na wyciągnięcie aparatu/telefonu ..

Tak jak wspominałam na początku, spędziłam w tym miejscu trochę ponad 3,5 godziny.
Najpierw przewodnik wprowadza grupę przez bramę z napisem, który chyba jest zrozumiały na całym świecie:  "Arbeit macht frei", następnie ok. 2 godzin przeznacza się na poznanie Auschwitz, po czym przejeżdża się autobusem do Birkenau, gdzie grupa spędza ok. 1.5 godz.

Ogromne podziękowania należą się przewodnikowi, dzięki któremu mogłam zagłębić się w historię tego obozu.. Niezwykły człowiek, z pasją oprowadzający po przecież niełatwym do pojęcia miejscu, przekazał całej naszej grupie ogrom niesamowitej wiedzy, co ważne także takiej mniej oficjalnej, mniej wygodnej. W imieniu grupy z dnia 17.08 z godziny 14 15 - baaaardzo dziękuję.

Moim zdaniem obóz w Auschwitz/Birkenau warto zobaczyć na własne oczy, chociaż dla bardziej wrażliwych osób nie będzie to łatwe przeżycie.
Co ważne dla rodzin z dziećmi - obowiązuje całkowity zakaz wchodzenia do baraków z dziecięcymi wózkami. Osobiście uważam, że to jednak nie jest odpowiednie miejsce dla małych dzieci. 
Zapewne ciężko zachować spokój, gdy spogląda się na swoje maleńkie, bezbronne dzieciątko i słucha o tamtych równie bezbronnych dzieciach, które TUTAJ ginęły, niewyobrażalnie cierpiąc.

Wpis zakończę parafrazą słów, jakimi pożegnała się nasza grupa:
Jeśli ludzie z całego świata jeszcze ciągle chcą zobaczyć takie miejsca jak Auschwitz i jeśli takie miejsca ciągle wywołują zdziwienie:  "Jak to możliwe, że doszło tu do czegoś tak strasznego ?", to może z tym światem jeszcze nie jest tak źle (?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz