piątek, 19 września 2014

wszędzie tyle pozornego szczęścia...

Znaczna część postów na blogach zawiera tylko szczęśliwe, dobre i pozytywne opisy. Zastanawiające, przecież nie wszystko jest cukierkowe, a czasem pojawiają się problemy, ból, zło. Lepiej to przemilczeć ? Wychodząc z założenia, że co złe, to się pominie, a co dobre - trzeba opisać ?

Ja tak nie potrafię.

Pewnie teraz, gdy jesień już zaczyna delikatnie zaglądać w okna, a ulice wieczorami pustoszeją, zacznę więcej pisać. Kiedyś też tak robiłam.

Nadal boli.
Z środy na czwartek nie zmrużyłam oka nawet na sekundę. Budzik zadzwonił o 3, o 3 30 wyjazd do Berlina. Nie musiał dzwonić, leżąc i nie śpiąc obserwowałam jego tarczę.. Pierwsza w nocy, wpół do drugiej, druga...
Jedyna myśl 'Zaśnij chociaż na godzinkę', on nie może rozwalać ci życia.
Nie wiem dlaczego on tak bardzo krzywdzi. Nie wiem nawet czy zdaje sobie z tego sprawę. Zapatrzony w siebie i w swój świat może nawet nie widzi jak bardzo niszczy mi psychę.
To nie fair, że cierpię przez jego niedojrzałość i niestabilność emocjonalną, egoizm i tchórzostwo.
Są ludzie, których lepiej byłoby nie poznawać..
A wspomnienia zatrzeć, zamazać w sobie, oddalić ...., zapomnieć ..
Nie potrafię :(
Próbuję, ale mam tak ogromne poczucie krzywdy, że wydaje mi się to niemożliwe.


Berlin.
Miasto, które mnie intryguje, ale też lekko przeraża. 
Mnóstwo miejsc do odkrycia, niekoniecznie tych najbardziej znanych turystycznie.
Miejsca gwarne, nasycone ludzką obecnością, ale też spokojne, ciche, z dala od centrum...
Komercja miesza się z kameralnością.
Jeszcze wiele zostało mi tam do odkrycia. Jeszcze będę tam nieraz wracać, chłonąć, obserwować, zachwycać się, włóczyć się melancholijnie.
Pewnie pod koniec października lub na początku listopada znów się wybiorę.
Gdy liście będą już tańczyć nad jezdnią, a jesienny wiatr huczeć.

Może jesienią cholerny ból ucichnie, ciało się rozluźni, a głowa wywietrzy ?
A Berlin posmakuje inaczej ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz