Zazdroszczę ludziom, którzy potrafią machnąć na wszystko ręką i iść dalej.
Życie boli ich mniej niż mnie.
Jak to jest: nie czuć tak mocno ?
Jak się żyje bez intensywnego odczuwania, analizowania, ścisku żołądka i braku snu ?
Wiem jak to jest gdy próbuje się zasnąć, a jedyne co czuje się w środku to takie mocne coś, jakby wszystkie narządy wewnętrzne się zbuntowały i w tym buncie napierały na siebie, śmiejąc się i wysyłając smsa do mózgu pt. "nie damy ci spać, nie pozwolimy ci przestać myśleć"
Może luzakom żyje się łatwiej. Na pewno wygodniej.
Dlaczego rozkładam świat na czynniki pierwsze ?
Próbuję rozdzielić fakty od emocji, zrozumieć czyjeś zaskakujące zachowania; tylko co z tego mam ?
Jeśli zmierzam do celu, można być pewnym, że pójdę do niego najbardziej okrężną drogą.
Dawkuję siebie, chociaż może w niektórych sytuacjach przypominam spłoszoną sarnę.
Zasłaniam twarz włosami gdy mi źle.
Nie złamię się, nie o to chodzi. Ktoś kiedyś przekazał mi potężną siłę, a może odkrył ją we mnie.
Wylałam z siebie hektolitry łez i zrozumiałam jak cholernie silna potrafię być.
Jestem jedną z tych osób, które bardziej boli świat.
Może ktoś zamieni się ze mną na tydzień i pozwoli mi odczuć mniej ?
Ciekawi mnie to, pragnę poczuć na własnym ciele MNIEJ: mniej bólu, mniej myślenia, mniej dopasowywania jednych wydarzeń do drugich, mniej emocji.
Na razie wsiadłam do windy emocji i jeżdżę nią jak szalona: góra, dół, góra, dół...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz