niedziela, 14 czerwca 2015

O pięknym motylu, któremu połamano skrzydła ..

Historię Madame Butterfly zna chyba każdy.
Obejrzany wiele lat temu film o losie tej młodziutkiej, naiwnej dziewczyny wywarł na mnie wtedy duże wrażenie.

Wczoraj miałam okazję wybrać się do Teatru Wielkiego w Poznaniu, na operową wersję Madame Butterfly.
Nie ukrywam, że nie jestem wielką fanką operowego obrazowania świata, zdecydowanie bliższy jest mi tradycyjny teatr. A do moich ulubionych poznańskich miejsc zaliczyć można kameralny Teatr Polski.

Po kilku niezbyt dobrych wrażeniach operowych, z pewną dozą nieufności wybierałam się na trzecią w tym roku operę.

Tytułowa Butterfly - w tej roli niesamowita Galina Kuklina - wzbudza zarówno sympatię jak i współczucie. Jest to postać prawdziwa aż do bólu i uroczo naiwna.
Młodziutka dziewczyna, w dzisiejszych realiach po prostu ufne, szczere dziecko..

Madame Butterfly powstała w 1904 r., stworzona przez Giacomo Puccininiego, włoskiego kompozytora operowego. Ciekawe co zainspirowało go do przekazania światu takiej właśnie historii...

Piękny motyl frunie prosto w ramiona (nieodpowiedniego) mężczyzny, jednak nie znajduje w nich bezpiecznej przystani, lecz... szybko się sparza.
Jest tylko zabawką w rękach Pinkertona (Piotr Friebe). Gdy dla młodej dziewczyny zawarte małżeństwo ma być na zawsze, na wieki, na dobre i złe, dla jej partnera (yh, złe słowo) to tylko zabawa, nic poważnego.
Kiedy on baluje i zapewne korzysta z życia, jej życie upływa na czekaniu. Na niego.
A czas płynie... i wcale nie leczy ran.

I tak sobie Butterfly czeka. Rok, drugi, trzeci..  Ich wspólny syn zdążył już troszkę podrosnąć, nie znając ojca.
Opuszczona żona czeka na powrót ukochanego, lecz ów ukochany ma już .. inną żonę i inne życie.

Jest taka scena, gdy Pinkerton wraca, ale nie potrafi spotkać się ze swoją Butterfly, ucieka na samą myśl o jej cierpieniu, wypowiadając słowa, których sens brzmi tak: nie zniosę jej bólu, nie potrafię, nie chcę, spadam stąd.
Ale jeszcze jej dowalę, zabiorę jej to, co najcenniejsze, co trzyma ją przy życiu - dziecko.

Takie męskie postrzeganie świata przedstawia ten, który miał być zawsze obok.
Nie potrafi znieść cierpienia tej, której przecież ślubował, więc aby nie widzieć jej potwornego bólu - ucieka.
Bo tak łatwiej.

Jak kończy Madame Butterfly - chyba każdy wie.

Połamano skrzydła motylowi, odfruwa on(a) więc do innego świata .. Może lepszego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz