czwartek, 4 lutego 2016

Dziwy nad dziwami, czyli sama siebie zaskakuję

Każdy ma swoje dziwactwa.
Czasem zastanawiam się nad swoimi, np. takimi:

- Nie znoszę papryki. W żadnej postaci. Od dziecka jej nie lubię; drażni mnie nawet jej zapach..
Wydłubuję ją z sałatek w (oczywiście) mniej oficjalnych sytuacjach

- Znoszę do domu wszelkiego rodzaju ulotki - zarówno ulotki np. z Rossmanna czy Superpharm, jak i repertuary teatrów (a przecież cały repertuar jest dostępny w internecie) i lokalne gazetki o wszystkim i o niczym.

- Mam zwyczaj zapisywania wielu informacji na malutkich kartkach.
Z reguły notuję niebanalne cytaty, ciekawe sformułowania itp.
Karteczki walają się później po biurku, parapecie, szufladach; czasem jak ich ilość mnie wkurza, zaczynam je porządkować, tj. część przepisuję, część wyrzucam. Na niedługo wystarczają takie porządki, chociaż staram się mieć jeden wielki zeszyt do takich zapisków i minimalizować ilość fruwających karteluszków.

- Jestem nieuleczalną .. konkursowiczką. Zaczęło się niewinnie, bodajże w 2011 r., kiedy to przez przypadek znalazłam informację o konkursie smsowym w poznańskiej gazecie. Skusiłam się na wysłanie wiadomości i wygrałam podwójny bilet na teatralny spektakl "Krawiec" :)
Potem grałam już co tydzień, wciągając w to znajomych.
Z czasem spróbowałam swoich sił w konkursach książkowych i spodobało mi się - i wygrywanie i czytanie trochę innych książek, takich, po które pewnie w księgarni bym nie sięgnęła.
A to, co najbardziej lubię w konkursach, to pisanie, tworzenie, poprawianie, 'dopieszczanie' zgłoszenia.
Oczekiwanie na przesyłkę też lubię :)

- Nie przepadam za kwiatami i nie mam do nich ręki. Kwiatków doniczkowych wprawdzie trochę mam, staram się o nie dbać, żeby nie padły zbyt szybko, ale  robię to często mechanicznie i nie sprawia mi to przyjemności. Opiekuję się storczykami i innymi kwiatami, które 'przejęłam' po śmierci babci i chyba nie prezentują się tak ładnie jak wtedy, gdy troszczyła się o nie babcia.
Aktualnie próbuję reanimować paprotkę - no cóż, troszkę ją przysuszyłam :/
Od dziecka nie trawię pelargonii i niejedną ciotkę już zgorszyłam, uparcie twierdząc, że pelargonie są paskudne i śmierdzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz