środa, 24 stycznia 2018

Film "Najlepszy". Kontrowersyjny wątek.

Powinnam zacząć: UWAGA, SPOILER :)

O filmie "Najlepszy" w reżyserii Łukasza Palkowskiego jakiś czas temu zrobiło się głośno. Głośno na tyle, że o nim usłyszałam. Zaciekawiona wybrałam się do kina, mimo, że o triathloniście Jerzym Górskim w życiu nie słyszałam. Triathlony i sport wyczynowy zresztą to temat mi dość obcy.

Trochę poczytałam o życiu Górskiego. Konkretnie o tym jak były narkoman wydostał się z bagna, w jakim tkwił wieeele lat. Pokazał, że można wyjść z nałogu, chociaż taka droga nigdy nie będzie łatwa. Jemu się udało odrzucić narkotyki i zaangażować się w coś wartościowego, tj. w sport. Heroiczny wysiłek doprowadził go na szczyt podium.
O życiu Górskiego powstała książka: „Najlepszy” autorstwa Łukasza Grassa.
Wydaje mi się, że jeśli kogoś temat bardziej zainteresuje, to warto po nią sięgnąć.


Nie czytałam jej (jeszcze) i na tym zakończę temat samego Jerzego Górskiego. Niewiele o nim wiem i w żaden sposób nie chcę się o nim wypowiadać.
Wszystkie moje refleksje dotyczą tylko i wyłącznie filmu "Najlepszy", a niestety nie wiem (bo nie zagłębiłam się w biografię Górskiego; patrz wyżej) na ile % film "Najlepszy jest fabularyzowany.
Krótko na temat samego triathlonisty można przeczytać tutaj:

http://www.przegladsportowy.pl/magazyn-przegladu-sportowego,jerzy-gorski-cale-zycie-w-transie-triathlon-stal-sie-narkotykiem-reportaz-,artykul,826031,1,13283.html


Film - moim zdaniem - jest dość DOBRY. Zarówno pod względem aktorskim jak i fabularnym.
Jest w miarę wiarygodny (jest jeden wątek, który mnie w życiu nie przekona, ale o nim w dalszej części), a historia nie skupia się tylko wokół głównego bohatera (Jakub Gierszał), co stanowi akurat zaletę. Mnie osobiście najbardziej poruszył wątek ojca Grażyny, pierwszej dziewczyny Górskiego.
Postać, grana przez Adama Woronowicza z determinacją walczy o swoją jedyną córkę.

Młody Jerzy wcześnie wpada w narkotyki, choć ma szansę na sukcesy sportowe. Wpada w nie po uszy i co gorsza, w narkotykowy świat wciąga swoją dziewczynę, Grażynę.
Dziewczyna leci za Jerzym jak w ogień, nie bacząc ani na ojca ani na swoją przyszłość. Dziewczyna wymyka się wszelkimi możliwymi sposobami z domu, a szkołę zamienia na ćpanie.
Wychowywana przez ojca-komendanta Grażyna zatraca się w dragach i niestety kończy tak jak większość. Na cmentarzu.

I to jest wątek, który najbardziej mną wstrząsnął.
W ferworze zachwytów nad filmem i nad historią głównego bohatera, który wykaraskał się z dragów, nie da się zapomnieć o dziewczynie, która tyle szczęścia nie miała.
Można by rzec: i co z tego, że jemu się udało, że tyle osiągnął, skoro ona zmarła.
Nie, nie przez niego, ale sorry - to on pokazał jej taki świat. W pewnym sensie wciągnął ją w nałóg i w takie towarzystwo. Dziewczynie z dobrego domu pokazał inny świat: świat narkotyków, strzykawek odlotów, kradzieży i speluny.
Nie zdołał jej już z niego wyciągnąć.
W tym momencie dalsze sukcesy, poprzedzone ciężkim odwykiem w Monarze  (świetna rola Janusza Gajosa, wcielającego się w Marka Kotańskiego), mordercze treningi, samozaparcie, dyscyplina, upadki i ciągłe podnoszenie się, tracą swoją moc.


Jerzy Górski wyznał w wywiadzie, że bohaterki filmu - Grażyna i Ewa - są wypadkową wielu kobiet jego życia.
Być może historia Grażyny była całkowicie wymyślona, a w historię miłości lekarki i byłego narkomana nigdy nie uwierzę. Może, co nie zmienia faktu, że filmowy wątek Grażyny porusza.
I żadne sukcesy nie przyćmią zmarnowanego życia młodej dziewczyny i tragedii małej, pozbawionej matki, dziewczynki.

Chwilami można odnieść wrażenie, że bohater cały czas potrzebuje niesamowicie mocnych wrażeń i po prostu zamienia ćpanie na bieganie. Podziwiam determinację i siłę walki, ale nie potrafię zapomnieć tego co po drodze.
Nie chcąc zdradzać więcej szczegółów filmu napiszę tylko, że jednak odpowiedzialność za innych przemawia do mnie mocniej niż nawet najbardziej spektakularne sukcesy.

Na zakończenie sam Jerzy Górski

„W wieku 35 lat, po 14 latach narkomanii, ćpania niezliczonej ilości morfiny i heroiny, picia wódki i palenia 100 papierosów dziennie, po sześciu latach terapii, udowodniłem, że ograniczenia w ludzkim życiu stawiamy sobie sami. One istnieją tylko w naszej głowie. Ulegają im ci, którzy mówią zamiast działać".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz