wtorek, 26 grudnia 2017

Takim dzieckiem byłam

Ciekawym świata. Robiącym na przekór. Zbyt emocjonalnym. Wrażliwym.

Wyobrażałam sobie, że przedmioty czują.
Gdy miałam podać stos czegokolwiek, nigdy nie sięgałam po pierwszy z brzegu i najbardziej oczywisty. Wiedziałam, że stosiki też mają duszę i potrafiłam podać najbardziej środkowy. Wiesz dlaczego ? Odpowiedź prosta: bo ten środkowy musiałby czekać na swoją kolej, a przecież na pewno byłoby mu smutno, więc aby nie sprawiać mu smutku, chwytałam właśnie po niego.

Robiłam tak ze wszystkim. Starannie układałam grzyby w koszyku, aby ich nie pokaleczyć. Przecież grzyby musi boleć jak się je połamie, skaleczy czy naderwie.
Nalegałam, by odpady czy zaślimaczone grzyby zostawiać na skraju lasu, aby leśne zwierzęta mogły je zjeść, bo przecież one są głodne. Nie mają tak dobrze jak domowe, rozpuszczone koty i psy.
Co nie przeszkadzało mi zaniedbywać moich królików, ale tutaj wiedziałam, że dziadek dba o nie bardziej niż ja i zawsze mają co jeść.


Czytając kiedyś u rodziców w pracy "O sierotce Marysi i siedmiu krasnoludkach" rozmyślałam o losie krasnali i zastanawiałam się czy aby nie mogłyby wpaść do mnie i wykonać jakiejś pracy za moją rodzinę.
O autorce "Sierotki..." niewiele wiedziałam. W zeszłym roku znalazłam się na jej grobie we Lwowie, na Cmentarzu Łyczakowskim i dopiero tam dowiedziałam się jaką charakterną kobietą była Konopnicka.
Silna, niezależna, nie odnajdująca się w roli, jaką często przypisywano kobietom w jej czasach.
Rozwiodła się z mężem; dzisiaj to normalka, ale wtedy...
Jej stosunek do własnych dzieci ciężko określić, jedne kochała bardziej, inne.. no, troszkę mniej.
Prawdopodobnie była biseksualna, chociaż jeśli się dobrze orientuję, nie ma dowodów, które by to oficjalnie poświadczyły.
Postać z niej z pewnością nietuzinkowa.


"Małego Księcia" pokochałam miłością absolutną i bezgraniczną, taką do końca życia.
 "Oswoić znaczy stworzyć więzy", czyż to nie krótkie i idealne podsumowanie wielu relacji i związków ?
To, że "decyzja oswojenia niesie w sobie ryzyko łez" odczułam na własnej skórze już wielokrotnie, niby starając się uważać, komu ufam. Właśnie, niby, bo pomyliłam się nie raz.


Wiele zbyt emocjonalnych zachowań zostało mi do dziś i pewnie kiedyś wraz z nimi umrę, bo nie potrafię pozbyć się sentymentów i nie reagować tak silnie. Nie potrafię też nie dzielić włosa na czworo i puszczać w niepamięć słowa, których wielu ludzi nawet nie pamięta. Ja pamiętam i mimo upływu czasu pewne słowa z przeszłości  tkwią mi pod skórą.
Wybaczam, ale nie zapominam.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz