sobota, 14 stycznia 2017

Szlakiem miast na "B". Budapeszt



Tytuł tego posta pierwotnie miał brzmieć:
Tanie podróżowanie, cz. III. Stolica Węgier,
jednak Budapeszt okazał się troszkę droższy niż się powszechnie myśli.

Pierwszą zaletą stolicy Węgier, której nie da się nie zauważyć jest brak tłumów :)
Ufff, przez miasto można swobodnie przejść !
Już się tu dobrze czuję  :)

Turystów oczywiście trochę jest, to początek września, czyli sezon jeszcze trwa, ale nie trzeba ich wymijać chcąc się przedostać gdziekolwiek.

Na ulicach często słychać języki: włoski, francuski czy hiszpański. Polski czy niemiecki da się usłyszeć, ale rzadko.

Most Łańcuchowy (czyli ten z lwami) - najładniejszy most Budapesztu niestety traci trochę uroku przez fakt, że jest nim normalnie poprowadzony ruch samochodowy.







Budapeszt oferuje wiele - lubiący zwiedzanie zabytków nie będą się tu nudzić, osoby, które wolą poleniuchować na trawie w parku, na wyspie Małgorzaty znajdą raj. Widok z wzgórza Gellerta, zwłaszcza nocą, zrekompensuje wysiłek, włożony w wdrapanie się na 235 m.
Gdy wędrowanie po mieście da się we znaki zmęczonym nogom, można wybrać się na rejs po Dunaju i spojrzeć na stolicę Węgier z perspektywy rzeki.

Jedno miejsce w Budapeszcie skradło mi serce od razu. Czuć w nim powiew magii, całość sprawia wręcz bajkowe wrażenie. Mowa o niesamowitej Baszcie Rybackiej, miejscu, gdzie zatrzymał się czas.







To takie miejsce przenikania się przeszłości i teraźniejszości. Jednocześnie Baszta Rybacka to świetny punkt widokowy, z którego można spojrzeć m.in. na imponujący budynek parlamentu.






O ile parlament z zewnątrz robi piorunujące wrażenie (zdjęcia tego nie oddają), to jednak zwiedzanie jego komnat mnie rozczarowało. Parlament można zwiedzać za opłatą (ok. 2 200 forintów za bilet normalny) z przewodnikiem, w języku: angielskim, niemieckim, włoskim lub francuskim. Jako, że dnia, którego zwiedzałam wnętrza parlamentu, grup niemieckich już nie było, pozostał język angielski. Jak się nietrudno domyślić, grupy angielskie są najpopularniejsze, a co za tym idzie, zbyt liczne, troszkę przeładowane.
Przewodniczka szybko przeszła z nami przez kilka sal (spodziewałam się zobaczyć więcej) i równie szybko nas zostawiła, pędząc po kolejną, ostatnią tego dnia grupę.







Spacerując brzegiem Dunaju w pewnym momencie natrafiamy na buty, pomnik ofiar Holokaustu.


Wiele par prawdziwych butów z 1944 r. stanowi upamiętnienie Żydów, którym przed rozstrzelaniem kazano zdjąć buty i stanąć twarzą do Dunaju. Ciała wpadały do rzeki, którą wówczas nazywano Czerwonym Dunajem.




Przed wyjazdem poczytałam trochę opinii o Budapeszcie w necie, znalazłam też ciekawy wątek, w którym ktoś pytał gdzie pojechać na weekend: Praga czy Budapeszt ?
Ok. 80 % odpowiadających bez wahania wskazało Pragę.


Z czystej przekory chciałabym napisać, że ja jednak stawiam na Budapeszt.
Tylko kurcze, nie będzie to przekora, lecz prawda.
O ile Praga zachwyca od razu, o tyle Budapeszt jest mniej oczywisty, bardziej trzeba sobie go odkryć, co osobiście uwielbiam.
Zauroczyło mnie to miasto, bardzo chętnie wróciłabym tam np. za miesiąc czy pół roku.
Na jeden dzień udało się wyrwać nad Balaton i popływać w tzw. węgierskim morzu, ale o Balatonie innym razem. 

 A jak już wyruszyłam szlakiem miast na "B", to chciałabym kontynuować takie zwiedzanie.
Nie licząc Berlina, w którym od czasu do czasu jestem, na B-liście znajdują się kolejno:

rumuński Bukareszt (udało się, spójrz tutaj, klik: http://wyfrunaczwlasnejglowy.blogspot.com/2016/12/szlakiem-miast-na-b-bukareszt.html)

czeskie Brno
słowacka Bratysława (również tu dotarłam w ostatni dzień roku 2016,  zaledwie na parę godzin, ale zawsze coś :) )
polski Białystok
belgijska Bruksela
hiszpańska Barcelona
szwajcarskie Berno
Serbski Belgrad też chętnie bym zobaczyła, ale tu może być trochę trudniej..
O Bangkoku w Tajlandii na razie mogę pomarzyć, co nie znaczy, że kiedyś tam nie dotrę :P



Na moją podróżniczą listę wskoczyły kraje bałtyckie - Litwa, Łotwa i Estonia i myślę, że one będą celem wypadowym wiosną 2017 r.
Niekoniecznie wszystkie trzy od razu, najbardziej na ten moment skupiona jestem na pierwszym kraju z tej listy; zaczytuję się już o Wilnie, Trokach czy Kownie.

Tymczasem na koniec jeszcze kilka migawek z pięknego Budapesztu:



Nasz kolorowy hostel :) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz