piątek, 27 lutego 2015

Wtórność i przemijanie

Czy wszystko, co wtórne, jest z góry skazane na niepowodzenie ?
Coś, czego doświadczamy enty raz nie da tyle radości ile gwarantowało za pierwszym razem ?

Przekonałam się sama, że wydarzenia, których doświadczałam pierwszy raz, okazywały się ciekawe i robiły na mnie duże wrażenie.
To samo np. po roku przynosiło rozczarowanie..
Coś, na co z niecierpliwością czekałam długi czas, za czym tęskniłam i po czym wiele sobie obiecywałam nie spełniało oczekiwań..
Nudziło mnie, męczyło, nie wzbudzało żadnych emocji..

Dlaczego ?
Może to ja zbyt szybko się nudzę ?
Potrzebuję ciągle nowych bodźców ?
Za bardzo mnie nosi ?

Jeszcze tego nie wiem.
Jeszcze ciągle czegoś szukam.

A może tak już jest, że to co pierwsze, intryguje ?
Sam powód, że jest się gdzieś po raz pierwszy, doświadcza się 'nowości' sprawia, że uczestniczy się  w tym pełniej, chłonie wszystkimi zmysłami..



Przemijanie
Chodzi mi po głowie wiersz z III roku studiów, z zajęć dla chętnych.
Utkwił mi on w pamięci już w momencie pierwszego czytania.
Nie pamiętam oczywiście ani tytułu ani autora.
Byłabym bardzo wdzięczna jakby ten wiersz gdzieś 'się znalazł', wpadł przez przypadek na moje biurko ..
Jakby ktoś go znał albo kojarzył, bardzo proszę - dajcie znać...

Pamiętam przesłanie.
I jedną linijkę dialogu.

- 'Co robisz, babciu?'
- 'Przemijam'

Poruszyło mnie te parę słów wówczas do głębi.
Zamilkłam nad nimi. Nad ich ciężarem.

Bo czym jest starość, gdy dzieci i wnuki są na tyle dorosłe i zajęte swoim życiem, że pamiętają o dziadkach najczęściej od święta..
Jeśli starsza osoba ma zdrowie, czuje się na tyle dobrze, że radzi sobie świetnie sama - pół biedy..
Gdy tego zdrowia brakuje, a sił jeszcze bardziej, gdy tempo życia przeraża, a większość rówieśników i dawnych znajomych mieszka na ... cmentarzu - bywa trudno...
Dni dłużą się niemiłosiernie, poniedziałki niczym nie różnią się od piątków, każdy dzień wypełnia ta sama monotonia.. Odwiedziny są powodem do święta, wyczekuje się ich z niecierpliwością i wspomina przez kolejne 2 tygodnie..
Telewizja czy radio stają się towarzyszem niedoli...
Wspomina się minioną młodość i nie rozumie kiedy to życie przeleciało, bo przecież dopiero urodziło się pierwsze dziecko ..
Potem drugie i może kolejne, za chwilę pojawiły się wnuki, które - nie wiedzieć kiedy - urosły i dorosły, przecież były takie malutkie - niedawno zaplatało się im włoski w warkocze i odprowadzało do przedszkola, a dziś - jak to ? - te maluchy zakładają swoje rodziny ?
A ich rodzicom przybyło siwych włosów ?  Parę chwili temu mieli kruczoczarne czupryny i 30-tkę na karku.
Aha, minęło ponad 20 lat .. Jak to - 20 lat ?? Kiedy ?

Życie ...
Tak sobie przemijamy, przechodzimy przez życie, które jakoś umyka .. Zagonieni pytamy kiedy.
Codziennie ? W codziennej bieganinie nie zwracamy uwagi na fakt, że znów jest luty, ale yh... 10 lat później ..
Znowu minęło10 lat ? Niemożliwe.

Dopiero co wyjeżdżałam na sylwestra, jutro kończy się luty...
2 m-ce minęły jakoś tak... szybko i niepostrzeżenie.

Odrywam się od codzienności kiedy tylko mogę, ale nie zawsze jest to możliwe.

Chciałabym bardziej celebrować chwile..
Chciałabym żyć wolniej .. głębiej... mocniej..
Więcej czytać, mniej czasu tracić na bezowocne siedzenie w internecie..
Częściej spacerować po lesie zamiast po brudnych ulicach centrum Poznania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz