wtorek, 3 lutego 2015

Byle do wiosny

Na dworze (lub jak ktoś woli: na dworzu/na polu) beznadziejnie ciemno, bleee....
Niby dzień już o ok. godzinę dluższy niż ten listopadowo-grudniowy, ale to jeszcze ciągle niewielka pociecha :(
Próbuję się zmusić do jakiejś wieczornej aktywności, czasem nawet z powodzeniem. Jednak są takie popołudnia i wieczory, kiedy najlepiej się czuję pod kocem z wciągającą książką i kubkiem czegoś ciepłego w dłoni.
Tak jak dziś.
Lodowisko przegrało z książką.
Mój jasny, tak miło oświetlony pokój z oczojebną żółtą tapetą okazał się bardziej pociągający niż jazda w ciemnościach na łyżwy.
Gdy do tego doszła perspektywa spędzenia paru godzin z zapiskami L.M. Montgomery, chęć wyskoczenia na łyżwy odeszła w siną dal, zniknęła z pudełka pomysłów pt. 'chcę' i zmieniła lokalizację na 'oj, nie, niee, nieee' :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz